Nowe domy zużywają zwykle więcej ciepła, ponieważ mury ciągle
adaptują się do nowych warunków. Zima to jednocześnie najlepsza
wskazówka, gdzie zostały popełnione błędy wykonawcze w zakresie
termoizolacji połaci dachu w części wykorzystanej na mieszkanie -
wystarczy spojrzeć, gdzie najszybciej topi się śnieg. Na razie zima nas nie opuszcza, ale wielkimi krokami zbliża się wiosna, więc to dobry moment na obserwację i ewentualne zmiany i poprawki.
Na niektórych dachach zalega śnieg, a na innych zauważamy
prześwitujące fragmenty dachu.A le na topnienie i zjazd śniegu może mieć wpływ wiele
czynników, m.in. wentylacja połaci dachu, podbitka, kształt dachu,
wiatr, usytuowanie geograficzne i względem słońca oraz materiał, z
jakiego wykonane jest pokrycie.I teraz w ruch ruszą nowe i te używane maszyny dekarskie - przystępujemy do naprawy pozimowej szkody.
Co najczęściej doskwiera dachom w nowych domach?
Pierwsza zima dobitnie przekonuje o konieczności posiadania płotków
przeciwśnieżnych lub rozbijaczy śniegu (alternatywą mogą być systemowe
dachówki przeciwśniegowe). Należy pamiętać, aby wszystkie te elementy
były prawidłowo zamontowane i rozmieszczone na połaci, ponieważ obfity
śnieg jest w stanie zerwać zarówno niezabezpieczone kominki
wentylacyjne, jak i rynny, oraz uszkodzić inne elementy, jak np. okna
dachowe lub rolety zamontowane na oknach połaciowych. Jeżeli mamy do czynienia z dachem o bardziej złożonej konstrukcji to
śnieg zwykle gromadzi się, a następnie obsuwa z dużą siłą, szczególnie
na granicy dwóch połaci - tworzy tym samym zamarzające nocą „góry”,
które utrudniają komunikację wokół domu lub na tarasie, a także
stwarzają niebezpieczeństwo dla przechodzących osób, nie wspominając o
zniszczeniach roślin ogrodowych, przedmiotów czy niefortunnie
zaparkowanych pojazdów.
To dobry moment na to, aby z garażu i piwnicy wyciągnąć różne sprzęty. Nareszcie teraz zaginarka może ujrzeć światło dzienne i przystąpić do procesu naprawczego dachu.
Często zimą zrywane są rynny, inwestor przekonuje się, że ich
wytrzymałość uzależniona jest od rozstawu haków. Jeśli dekarz wykona
zbyt duży rozstaw, naraża rynnę na przeciążenia (mokry, ciężki śnieg lub
lód) i zniszczenia. Przy skomplikowanych dachach mamy jeszcze
niebezpieczeństwo zastoisk śniegu w obrębie koszy. Może tam wystąpić
zjawisko tzw. „cofki wody” – woda powstała z roztopionego śniegu nie ma
ujścia i dostaje się między dachówkami na membranę wstępnego krycia.
Jeśli nie ma uszkodzeń, spłynie w okolice pasa pod- lub nadrynnowego.
Jeśli kosz jest nieprawidłowo wykonany - powstanie przeciek.
Czy sople to ozdoba?
Sople są dla wielu osób powodem do niepokoju, jednak nie zawsze
uzasadnionym. Sople są naturalnym zjawiskiem, efektem zamarzania wody
powstałej z topiącego się śniegu. Warto jednak sprawdzić czy ich
przyczyną są nieoczyszczone po jesieni rynny, a może nieprawidłowe
spadki? Czy powstają na łączeniu rynny czy na podbitce lub gzymsie?
Warto też zwrócić uwagę na wielkość sopli, ponieważ zwykle im większe
straty cieplne, tym większe sople.
Jeżeli sople są równomierne, to zwykle są efektem braku zamontowania
systemu przeciwoblodzeniowego w rynnach (najprościej mówiąc to
specjalistyczny kabel grzejny) i nie są groźne – ot, taka natura naszego
klimatu - wyjaśnia SUPERDEKARZ, Dariusz Nowicki. – Kłopot pojawia się
przy znacznych nawisach śnieżnych, powstałych wskutek braku płotków lub
innych środków zapobiegawczych oraz przy dużych soplach, które zagrażają
życiu ludzi – wyjaśnia dekarz.
W nowych budynkach wskutek wadliwie wyprowadzonych membran wstępnego
krycia lub papy w okapie pojawić się mogą lodowe nacieki. Woda wtedy
zamiast spływać po (wewnętrznej) zewnętrznej stronie membrany na
zewnątrz do rynny, spływa na zewnętrz po podbitce i stąd bezpośrednio na
ścianę. Z kolei nacieki lub sople pod okapami są skutkiem błędnej
obróbki okapu. Podczas pierwszej zimy próbie poddawana jest również
wentylacja połaci dachowej.
- Jeśli przyjrzymy się domom w mroźne dni i okaże się, że tylko
niektóre z nich niemal pozbawione są dużych sopli to możemy być pewni,
że wentylacja tam przebiega w prawidłowy sposób - straty ciepła
zabierane są przez przepływające powietrze i w efekcie śnieg topi się
równomiernie na pokryciu w dużo mniejszym stopniu niż na dachach
niewentylowanych – podsumowuje SUPERDEKARZ.
Aby pozbyć się zbędnych i niebezpiecznych sopli mogą nam służyć w pracy proste i podręczne narzędzia dekarskie, które z pewnością każdy ma w swoim zapasie domowym.
Jak uniknąć podobnych problemów? Zadbajmy o dobór właściwych,
najlepszych materiałów, najlepiej kupowanych w jednym systemie – są one
do siebie dopasowane, co minimalizuje potencjalne nieszczelności.
Dokonujmy też kontroli dachu na kolejnych etapach budowy. Po trzecie,
podejmujmy współpracę z dekarzami rekomendowanymi lub certyfikowanymi
przez producenta, którzy przeszli szkolenia w zakresie stosowania
produktów danej marki.
Każda niedokładność dekarza lub próba teoretycznego oszczędzania na
dobrych materiałach budowlanych przez inwestora szybko się mści na
mieszkańcach domu. Przyczyn może być wiele – niewłaściwa obróbka
blacharska, niedokładnie położona izolacja, niedobrane taśmy i kleje. O
ile przy oknie łatwo zdiagnozować problem, o tyle w przypadku dachu jest
znacznie trudniej, bo zwykle zepsuto to, czego nie widać gołym okiem, a
na naprawę trzeba czekać do wiosny – mówi Dariusz Nowicki.
Jeżeli dekarz brał udział w w programach branżowych to dobry znak dla
klienta/inwestora. Takie programy gwarantują szkolenia, dostęp do
najnowszych technologii, wsparcie techniczne dla dekarzy. Rynek również
weryfikuje najlepszych i najsłabszych – ci pierwsi nie boją się
przetargów, dużych inwestycji, dbają o jakość, bo nadszarpnięty
wizerunek nie pomógłby w zdobywaniu kolejnych zleceń. Taki przeszkolony dekarz wie co to jest zaginarka i umie jej poprawnie użyć. Nie jest to dla niego czymś nowym i skomplikowanym, jak wydaje się być dla dekarzy amatorów. Czy warto
oszczędzać na wykonawcy? Według eksperta jest tylko jedna odpowiedź:- z
całą pewnością powiem – nie. W przypadku dachu nie działa powiedzenie:
„cena czyni cuda”. Dobry, doświadczony, zweryfikowany przez rynek dekarz
wart jest swojej ceny, bo oszczędzi nam problemów i wydatków w
przyszłości – radzi Dariusz Smolis z firmy Braas, organizatora programu
SUPERDEKARZ.
(źródło: Dekarz i Cieśla)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz